Tomek wracał kiedyś wieczorem tramwajem z pracy przez miasto. Na przystanku mniej więcej w połowie trasy wsiadła para: elegancko ubrany pan i pani. Pan wykazywał pewne zaburzenia równowagi choć raczej niewielkie. Usiedli na siedzeniach naprzeciw siebie po przekątnej (grupa czterech siedzeń po dwa po obu stronach czyli takie w których dwójka pasażerów zwrócona jest twarzami w kierunku pozostałej dwójki.). Pan usiadł twarzą do siedzącego już wcześniej pasażera. Podczas jazdy przez 2-3 kolejne przystanki kiwał się siedząc tak jakby miał zamiar zaraz zasnąć. W pewnym momencie zwymiotował nagle wprost pod nogi swoje i siedzącego naprzeciwko pasażera który z kolei zerwał się błyskawicznie na równe nogi i wkrótce opuścił tramwaj. Na kolejnym przystanku pani natychmiast wyprowadziła swojego towarzysza z tramwaju.